Państwo, polityka, społeczeństwo...

Droga do Owczarni (patrząc z Kętrzyna)

O ile jeszcze kilkanaście miesięcy temu doprowadzało mnie do napadów wściekłości brodzenie w śmieciach podczas zdrowotnych marszów z mojego miasta do wiejskiego ronda ścieżką pieszo-rowerową (odpadach, nie wiem, czy wyrzucanych z aut, czy w trakcie spacerów, może przez rowerzystów), omijanie takowych przyklejonych do plam i kałuż wymiocin pod ławkami wokół jeziorka miejskiego, tudzież chrzęst pod podeszwami łupin po słoneczniku, niewiarygodne brudne chodniki po nieparzystej stronie ulic kierujących do parku wokół jeziorka, o tyle już stałem się odporny na owe niespodzianki charakterystyczne dla sobotnich i niedzielnych poranków.

LasPark

Ogarnia mnie czasami swojego rodzaju spokój, którego pogoda i hałas pijanych jegomości nie jest raczej w stanie zakłócić. Nawet zaczepka o pieniądze, bądź o kupno alkoholu. Miejską błogość (co nie co wszak wątpliwą) zmącił błękitnej niedzieli 5 listopada telefon od osoby spoza miasta, nomen omen właśnie w takiej sprawie. Przez kilka lat znajomości nie widziałem ani nie słyszałem jej tak rozemocjonowanej. Nie była wściekła czy zła. Raczej smutna, nieco zrezygnowana, chyba rozżalona i zniechęcona: Zrób coś dla mnie. Może Ciebie zainteresuje. Pojedź, zrób zdjęcia. Przecież piszesz. Wyślij dokądś. Jakaś lokalna prasa, Internet.

Gminna, piaszczysta droga do wsi zaczyna się mniej więcej jakieś 8 km od miasta. Kilkakrotnie jadąc tamtędy, widziałem zaparkowane auta i ludzi uprawiających przez las marsz, bieg, jogging, trekking. Jeżeli droga do wsi od asfaltu wynosi około 2 km, to przez las jest tego mniej więcej 1,5 km. Wystarczy, żeby odetchnąć na terenach gminy wiejskiej i nadleśnictwa. Nie to jednak doprowadziło mojego rozmówcę do przekroczenia niedzielnego introwertyzmu. Rzecz w workach ze śmieciami pozostawionymi przy drodze, psich kłakach po wyczesywaniu. Niebawem rozniesie to wiatr, podmuch jadących samochodów, mniej lub bardziej dzikie zwierzątka. Może zatruje się czyjś pies albo kot?

Zdjęć dzisiaj zrobić nie mogłem. Jutro nie mam czasu pojechać. Śmieci pewnie będą tam leżały jeszcze kilka dni. Chyba że Gmina albo Nadleśnictwo zareagują, jak nie reaguje Miasto w niedzielne i sobotnie przedpołudnia.

Przez całą powrotną drogę ze spaceru do domu myślałem, kto jest na tyle idiotą, żeby wyrzucać w lesie śmieci, zostawiać plastik, nie zbierać wyczesanej psiej sierści? Mieszkańcy, których miejscowości są aż tak durni? Myśli krążyły wokół najbliższych, domków hmm… letniskowych przy jeziorze. Błąd rozumowania, bo nie rzecz we wskazywaniu palcem winnych, lecz przede wszystkim w wyrugowaniu groźnej głupoty.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.