Wielkie Żarcie > Punk-Rock cuisine

Flapjack emigrancki

Flapjack emigranckiSą takie potrawy, które zawsze się człowiekowi kojarzą z jakimś miejscem, sytuacją, czy ludźmi, potrawy przywołujące wspomnienia... W moim repertuarze jest kilka takich dań, więc rozpocznę mały cykl w dużym cyklu – proszę Państwa, niniejszym otwieram miniserial „Talerz wspomnień”

(ojej, jaki piękny, sentymentalny tytuł, to pewnie przez tę cholerną jesień).

Kiedy mieszkałem w Londynie (bo muszę się pochwalić, jestem z Tych, co to tam mieszkali) bywało nieraz ciężko i trzeba było zjeść za naprawdę niewielkie pieniądze, trzeba było sobie wtedy radzić. W UK, podobnie jak u nas, a może dużo bardziej rozwinięty jest kult TESCO, to tam pierwszy raz zetknąłem się z flapjackiem – rodzajem słodkiego placka z płatków owsianych. Pamiętam, że kosztował funta i można było się nim porządnie najeść, tak że starczał za śniadanie i obiad :). Wiem co sobie teraz pomyślicie, ale to był, chciałem zaznaczyć, PUNK ROCK ;D.

Moja praca polegała wówczas na tym, że poruszałem się po praktycznie całym Londynie i rozwieszałem plakaty, a flapjack był moim nieodłącznym towarzyszem – w przerwach w pracy pałaszowałem go w plenerze, najczęściej w jakimś parku, zapijając moim ulubionym sokiem żurawinowym. Owszem korzystałem tam często z różnego rodzaju hinduskich knajpek tandoori czy pakistańskich kebabiarni, ale do angielskiego flapjacka pozostał mi szczególny sentyment.

Kiedy wróciłem do Polski byłem niemile zaskoczony tym, jak niewielki w porównaniu do UK jest u nas asortyment w sklepach spożywczych, nękały mnie tęsknoty za tym bogactwem warzyw, owoców, przypraw i różnego rodzaju egzotycznych sosów z całego świata, a najbardziej tęskniłem za... flapjackiem. Szybko zdobyłem przepis i postanowiłem go zrobić sam.

Potrzebujemy:

  • 300 - 400 g płatków owsianych, najlepiej tych dużych, górskich,
  • 200 g masła,
  • szklanka mleka,
  • łyżka miodu,
  • szklanka cukru,
  • cukier waniliowy.

Zacząłem od stopienia masła w rondlu lub garnku, oczywiście nie za małym, żeby pomieściły się wszystkie składniki. Wszystko rzecz jasna na małym ogniu. Potem dodałem mleko, cukier (zwykły i waniliowy) i miód. Mieszałem aż do pełnego rozpuszczenia, wtedy wsypałem płatki owsiane i przystąpiłem do energicznego mieszania, żeby się nie przypaliło - chodzi o to, żeby płatki zmiękły a nie przypaliły się. W tej fazie można wrzucić wszystko, co nam przyjdzie do głowy: rodzynki, orzechy, migdały, słonecznik, chipsy bananowe, wiórki kokosowe, jabłka pokrojone w drobną kostkę i banany – hulaj dusza, piekła nie ma (jest tylko Francja, jak powiadał Zappa).

Masa, która powstała, nie powinna być ani za rzadka, ani za gęsta. Dla właściwej konsystencji zawsze można dodać mleka albo płatków. Gotową masę przełożyłem do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką lub bułką tartą formy i przygniotłem zgniataczką do ziemniaków, aby była zbita i w miarę płaska. . Pieczenie trwa 20-30 min w temperaturze ok. 150 stopni.

Gotowe! Ostrzegam, po spróbowaniu flapjacka już nigdy nic nie będzie takie samo ;).

Smacznego.

Łukasz Miśka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.