Kącik poezji zaczynamy najczęściej wierszem poety uznanego... niestety, aby zostać uznanym najpierw trzeba umrzeć, co jest sprawą dość smutną i delikatną. Wprowadzenia więc również muszą być nacechowane pewną dozą powagi, wszak jeśli poeta został zamordowany lub choćby zszedł na chorobę weneryczną, to nie godzi się zbyt lekko o tym pisać. Dziś jednak jest pierwszy dzień kwietnia, Prima Aprilis, więc tak całkiem poważnie też być nie może. I jak z tego wybrnąć?
Żeby trochę rozluźnić gęstą atmosferę, postanowiłem udać się do wiedźmy, która nawiąże kontakt z jakimś nie do końca umarłym poetą i przekaże nam nieznane dotąd a interesujące fakty na jego temat. Powiem Państwu, że zadanie okazało się trudniejsze niż myślałem. Na wstępie wiedźma zażądała podwójnej opłaty, z racji tego, że chciałem sobie pogadać z VIPem i jeszcze doliczyła do tego VAT. Potem okazało się, że poeci w zaświatach imprezują jeszcze huczniej niż za życia i jeśli nawet udało nam się z kimś kontakt nawiązać, to niestety ów nie był w stanie wydać z siebie niczego więcej niż bełkotu.
Kiedy już całkiem straciłem nadzieję, a mój portfel schudł do tego stopnia, że mógłby z powodzeniem reklamować jakąś dietę cud, nagle przed naszymi oczami zamajaczył niewyraźnie duch. Z wrażenia przewróciłem się wraz z krzesłem na podłogę i nabiłem sobie solidnego guza, przy okazji psując zupełnie kopernikański przewrót, bowiem udało mi się zatrzymać ziemię i wprawić w ruch gwiazdy, które zatańczyły nad moją głową niczym stado baletnic w kusych spódniczkach.
Gdy wróciłem do siebie, nade mną stał wyklęty, a nie do końca umarły poeta – Rafał Wojaczek. Tego się nie spodziewałem! Natychmiast zacząłem mamrotać pod nosem, że to dla mnie zaszczyt, że podziwiam, gratuluję itp. Czyli jednym słowem od razu wyszedłem na idiotę, a ponoć najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Najwyraźniej jednak Wojaczek dużo sobie z mojej paplaniny nie robił, zapytał tylko czy mam coś do pisania i gdzie ma się podpisać, bo jest już trochę zmęczony i nie zamierza spędzić ze mną całej wieczności. Natychmiast otrzeźwiałem i podsuwając mu kartkę i ołówek wyrzuciłem z siebie błagalnym tonem, że czytelnicy z niecierpliwością czekają na kolejne jego wiersze i nieśmiało dodałem, że dawno przecież już niczego nie opublikował i byłbym zaszczycony gdyby uczynił to właśnie na naszych łamach. Rafał chyba jednak był pijany, bo ku mojemu zaskoczeniu powiedział, że to świetny pomysł! Że wydarzenia po jego śmierci dały mu dużo do myślenia i chętnie ze dwa wiersze mi zaraz na serwetce stworzy, a jak się spotkamy na górze, to postawię mu za to kolejkę.
Tym sposobem mamy dla wszystkich fanów twórczości Rafała Wojaczka prawdziwą sensację! Dwa zupełnie nowe, niepublikowane, a napisane już po jego śmierci wiersze! Zapraszam.
Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl
W POCHWIE NIEBA w pochwie nieba mój miecz schowany krwią kobiety mą krwią zardzewiały krople w śniegu gwiazd popiół gorejących krzaków tyle z nas w pochwie nieba prąd błyskawic smaży z moich oczu mgławic sen wieczny odpoczynek wieczne potępienie racz mi Panie dać w pochwie nieba pod sutkami słońc bezkres bezsens bezkońc miesiączki księżycowe czerwień krwi ja i tyRafał Piotr Wojaczek
PRIMA APRILIS poeta w niebie cóż za żart to sprawić mógł jedynie czart niefart za bajtla zmawiałem paciorek swój aniele stróżu przy mnie stój gnój i teraz stróżów cały pułk pilnuje żebym nie stłukł nic prócz nóg poeta w niebie jak to tak żartować Boże z tych jak ja na wznakRafał Piotr Wojaczek
oceń / komentujAUTOPORTRET ALBO DWOISTOŚĆ SZKLANKI wyobraź sobie że jestem szklanką co we mnie jest powiedz . mówisz że po brzegi że czysta że woda . nie zdziw się proszę gdy ze szklanki odwróconej do góry dnem nie kapnie nawet kropla . mówisz że woda że czysta że po brzegi . Marta Grudnik
oceń / komentujĆMA życie się na mnie czai w każdej komórce go pełno - - starczy na wszystkie śmierci _ życie mnie goni po bezdrożach życia kluczy po wszystkich dziurach nawet w pamięci mnie szuka _ wypatruje sobie oczy coraz bledsze od światła nie potrafi patrzyć w ciemność nie znajdzie mnie w nocy nie złapie mnie _ życie mnie mota w pajęczynę zdarzeń jak drapieżny motyl śmierci śmiejąc się w twarz krzywo Marta Grudnik
oceń / komentujRE: POWROTY Temu, który wie. Tak banalnie. Po prostu. skazałam się na wygnanie do miejsca gdzie bierność pada wraz z deszczem a potem ze strachu przed kolejną chmurą schowałam się pod rynnami a ty patrzysz na mnie i tak spokojnie przypominasz że przecież w kieszeni mam parasol i mogę już sucha czysta i ciepła bezpiecznie wrócić do domu Oliwia Betcher
oceń / komentujKONIEC PROJEKCJI Temu, który jest... czystą perfekcją w każdym calu! przez lata byłam pewna że to ja gram w tym objazdowym kinie gdzie konformizm i lęki piszą scenariusze już wiem że to tylko nadinterpretacja dni piosenek i wszelkich form literackich które naprawdę nic nie znaczą prawdziwe życie jest na wyciągnięcie ręki wystarczy tylko wyłączyć ekran i iść za głosem mężczyzny będącego rozsądkiem sercem i przyszłością nie martw się nie zostaniemy tak ja tutaj a ty tam bo przecież dom nie może stać pusty tylko proszę nie gaś światła Oliwia Betcher
oceń / komentujSZEŚĆ STROF O MORDERCY Twist i śmiech. Po nich gniew. Grzech i pech. Moja krew. List do drew. Wrzuć go w piec! Mnie czyń w brew. Po co siec? Już stąd idź. Do Chin zbiec. Gdzieś się kryć. Koc trza zwlec. Biegł przez ląd. Starł i ślad. Choć ten swąd z nim jak trąd Tak chciał los: Pod sąd dziad. To nie Kloss, lecz zły gad. Gdzie rząd cel na wznak legł. Wśród ścian biel mord go wprzęgł. Jerzy Lengauer
oceń / komentujNIEPOPRAWNA POLITYCZNIE BALLADA O BENDEROWCE Boję się pisać, pamięć błaga o litość myśl się wzdraga, jest straszną torturą zamiast pieśni zapadam się w nicość Strzał w łeb to tylko przykrość strzał w plecy małą bzdurą atamana w spódnicy błaga się o litość Gdy w dłoni Mauser, nie czas na miłość tu krwi i zemsty jej oczy kosztują czasem przy drwa iskierce zapada się w nicość Przemyka, gdzie kości i zgliszczy obfitość gdzie cienie, nie ludzie, się snują „Riezat’ Lachiw” woła nie dbając o litość Zawiśnie na pewno, jedyna możliwość kopyta jej konia milicję tratują w straszliwej wendecie wysyła ich w nicość Nie dla niej spokojna sędziwość o młodości balladę dziś snują tej, co nie błaga o litość tej, co zapada się w nicość Jerzy Lengauer
oceń / komentujMARYNARKA Wczoraj w sklepie z córką byłam, marynarkę zobaczyłam. O poradę męża pytam, różnych metod się dziś chwytam. Może uda się przekonać i zakupu dziś dokonać. Marynarka mi się śniła, elegancka, w brązie była. I już prawie ją ubrałam, że to sen ja zapomniałam. Lecz gdy otworzyłam oczy, cóż to?- sen to był uroczy! Dziś mężowi opowiadam, a tekst w rymy się układa. Więc namawiam Go wytrwale, wyglądałam doskonale! Danuta Jóźwiak
oceń / komentujCISZA Miasta zgiełk i hałas słyszę A ja wolę tylko ciszę A ja wolę ciszę lasu gdzie nie słychać już hałasu Widok świerszczy i motyli Tęsknię więc do takiej chwili Objąć wzrokiem pola, łąki Już nie zniosę tej rozłąki Kiedyś szłam gdzie tłumy ludzi Teraz to mnie męczy, nudzi Spacer, strumyk, łąki, lasy To młodości mojej czasy Czas na ciszę wśród przyrody By posłuchać szumu wody Szumu drzew i zapach świerku Gdzieś z oddali świergot dźwięku Zapach grzybów- dodać muszę Co w mchu kryją kapelusze Rechot żabi, widok jeża I mknącego szybko zwierza Takie proste to widoki W ciszy mają swe uroki! Danuta Jóźwiak
oceń / komentujTANGO Machnęła nogą raźno w stół. Zrzuciła kieliszki w serwecie. Wygięła się do niego w pół i ciągnęła go po parkiecie. Rozległo się tango na sali podnosząc z krzeseł pary. Band przygrywał w dali. Muzyka wyprawiała czary. Ruszyli do tyłu krokiem, do przodu i zatrzymanie. Obroty, skręty bokiem i ósemek zarysowanie. Wyrzuciła nogę do góry opierając na nim ciało. Kołysali się po raz wtóry, a tańca było im za mało. Wtuleni w siebie czołami spacerowali po parkiecie. Tańczyli między stolikami tango znane na świecie. Halina Herbszt
oceń / komentujPIANO BAR W Piano Barze dymią cygara. Wieczorem zbiera się tu wiara. Białe koszule, czarne smokingi, kapelusze, przytulne dancingi. Występ jazz-bandu jest jak teatr. Saksofon zawodzi niczym wiatr. W rytm uderzają perkusji talerze. Echo wibracji roznosi się w eterze. Muzyk pochylony nad klawiszami porusza płynnie swoimi palcami. Wydobywa dźwięki z fortepianu pochodzące z Nowego Orleanu. Na fortepianie siedzi artystka. Improwizuje głosem wokalistka. Goście tańczą w rytmie swing. Przy barze czeka whisky drink. Halina Herbszt
oceń / komentuj* * * koniec śnieżycy - droga zrównana z polem którędy iść? Teresa Grzywacz
oceń / komentuj* * * jak cicho! tylko wschód słońca w wodzie rozlewa czerwień Teresa Grzywacz
oceń / komentujAFORYZM VII nikt z nas – nie wybiera swego losu, ważne jednak – jak zostanie zapamiętany... Sylwester Cybort
oceń / komentujAFORYZM VIII życie to podróż do nikąd, gdzie... Śmierć – sprawdza ważność biletu. Sylwester Cybort
oceń / komentujNIEBO Chciałabym się spytać ciebie jak tam jest w tym niebie jak się tam czuje i jak się do niego wędruje Chciałabym tam być z tobą by dotknąć twojej ręki siedzieć obok Boga i najświętszej panienki Izabela Szymura
oceń / komentujANIOŁ W LUDZKIEJ SKÓRZE Byłeś aniołem w ludzkiej skórze teraz jesteś tam na górze ja wiem dobrze że to ty spełniasz wszystkie moje sny Gdy zamykam w nocy oczy widzę twój uśmiech uroczy twe wspaniałe piękne ciało aniołem w niebie się stało Izabela Szymura
oceń / komentujNA KACZKI O biedny, umęczony kraju! Kochana nasza polska ziemio! Wszak żyć tu mogliśmy jak w raju! Więc czemu wszystko diabli bierą? Jak nie ze wschodu Moskal gwałci to nas z zachodu Szwaby dzielą nawet jak jednym ujdziem z garści to drudzy łoże nam pościelą. A gdy się obcy uda zrzucić łańcuch, co głowy gnie do ziemi, to własna władza nas przydusi, okradnie łapami swojemi! O biedny, umęczony kraju! Żadnej nadziei, niech ja skonam! Jak tutaj może być normalnie gdzie rządzi Kaczor albo Donald! Witold Wieszczek
oceń / komentujPAMIĄTKA A może wszystko wymyśliłem? A może tylko się przyśniło? Raz zobaczyłaś mnie w Szczecinie, ja raz ujrzałem Ciebie w Milo! Może gdzieś w innym tysiącleciu? Czy przeżyć mogliśmy tak długo? W jakimś ochronnym - cud? - zaklęciu rzuconym, nie wie nikt przez kogo? Czy to pamiętasz? Co za hazard! Czy Cię już kiedyś całowałem? Jak smakowało? Biel ołtarza? Co przyrzekałem Ci nad ranem? Tego nikt nigdy się nie dowie, czas znaki zatrze, księgi pomnie... i tylko Ty wyszeptać możesz: jak mogłabym... ciebie zapomnieć? Witold Wieszczek